Generalnie mamy czasami budując dom, że jako inwestor jesteśmy generalnie spychani gdzieś tam na szary koniec całego procesu. Tak jakbyśmy w ogóle nie wiadomo po co na tej budowie bywali. Przecież architekt zaprojektował, konstruktor policzył, kierownik budowy pilnuje, Pan Edward dba o zaopatrzenie a ekipa budowlana buduje.
Po co więc inwestor na budowie?
Inwestor na szczęście pełni o wiele ważniejszą funkcję niż dotacje każdego z maczających palce w całym procesie. Generalnie możemy wyszczególnić 7 podstawowych praw inwestora:
- Jako Inwestor czyli ten trzymający kasę ma decydujące prawo głosu czy mu się podoba efekt prac budowlańców czy nie
- Inwestor zatrudnia kierownika budowy, jeśli ten pozwala na niedoróbki, fuszerkę i partactwo – zmienia go wstrzymując na ten czas budowę.
- To inwestor płaci wykonawcy więc wykonawca nie ma prawa wymuszać na nim decyzji niezgodnych z umową.
- Na prośbę inwestora o sprawdzenie czy budowa idzie zgodnie z projektem na budowie musi pojawić się architekt, który sprawdza czy nie złamano jego praw jako autora projektu. Ma tutaj w tej kwestii decydujące zdanie, np w kwestii zmian istotnych i nieistotnych. Ale ten kij ma dwa końce.
- Inwestor decyduje o miejscu zaopatrzeniu budowy – nie wykonawca. Inwestor może przystać na propozycję wykonawcy, jednak nie może zostać do tego przymuszony.
- W przypadku niewywiązywania się wykonawcy z umowy, ma pełne prawo na jego zmianę, bez kar umownych- jeśli takie zapisy znajdują się w umowie.
- Bardzo dobrze jest, jeśli spotkania odbywają się na budowie w obecności wszystkich zainteresowanych, co nie znaczy, że inwestor nie może spotkać się z każdym zainteresowanym z osobna.
„Gość chociaż świnia, swoje prawa ma”, tak samo jest z inwestorem. Mimo iż teoretycznie jest on od finansów, to jednak jego pozycja jest wysoko. Czy zatem firma budowlana jest na końcu? Oczywiście, że nie. Ale bez akceptacji pozostałych osób, nie ma możliwości skończenia pracy.
Teraz jeszcze jedna sprawa. Spotkałem się kilka razy z faktem iż wykonawca żądał zaliczki na robociznę. Podstawowa zasada mówi, że zaliczki na robociznę nie ma. Jeśli odpowiedzialny jest również za materiały – nie ma problemu.6