Uwielbiam to co robię. Niezależnie czy jest to projekt podstawki pod kubek, czy elewacji domu. Praca jest dla mnie ciągłym wyzwaniem, ciągłym zmaganiem się z problemami, a im ich więcej tym lepiej. Oczywiście, nie chciałbym abyś zrozumiał, że mam tu na myśli problemy sztucznie wywoływane, a im więcej mi będziesz kładł kłód pod nogi tym lepiej. Nie o to chodzi, absolutnie.
Jeśli w trakcie projektu, od początku zakładamy problemy, jest fajnie. Można nad nimi pokminić, znaleźć kilka rozwiązań i zastosować najlepsze. Tylko dlaczego ciągle słyszę (w domyśle) udowodnij mi? Udowodnij że się da, udowodnij że potrafisz, spodziewałem się czegoś innego udowodnij że dasz radę? Po co tyle tych pytań i czy nie dało by się rozwiązać tego w bardziej przyjazny sposób?
Chyba nie. Nie za bardzo lubię udowadniać każdemu po kolei, że coś da radę zrobić, nie lubię tłumaczyć ci co to perspektywa i że zależy ona od punktu obserwacji, nie lubię robić rozwiązań na pokaz bo twierdzisz że się nie da.
Oczywiście że się da, tylko kwestia jest taka, ile dasz mi czasu na rozwiązanie Twoich problemów z projektem. Obecnie pracuję nad kilkoma projektami otwartymi, a jeden z nich cenię sobie nadwyraz. Dlaczego? Bo poziom trudności jest zatrważająco wysoki 🙂 a z takimi realizacjami żyje się najlepiej.